|
2014-09-03T18:30:28+02:00
Śr 3 Wrz 2014, 18:30
Uroczystość
Uroczystość, którą zorganizowaliśmy w dniu 30 sierpnia z okazji XXXIV rocznicy powstania NSZZ "Solidarność" była jedyną tak dużą uroczystością w naszym Regionie Świętokrzyskim. W innych miastach przeważnie ograniczano się do Mszy. U nas było inaczej. Było głośno, bo graliśmy pieśni strajkowe, które słychać było w kilku dzielnicach Starachowic, było podniośle, bo składaliśmy kwiaty pod tablicą poświęconą tym, którzy działali w "Solidarności" w latach 1980-1989 w FSC, odsłoniliśmy także wystawę historycznych - solidarnościowych plakatów - a także przemaszerowaliśmy z orkiestrą, ze związkowymi sztandarami i flagami do kościoła. Była Msza Święta, podczas, której grała orkiestra i podczas której przypomniałem nazwiska kolegów, którzy od nas już odeszli i był wielki festyn rodzinny. W całym Regionie nic takiego nie było a myślę, że nie było też w większości Regionów. Wszytko to miało jednak wielki minus. A jest nim mała ilość członków Związku uczestniczących w uroczystościach oficjalnych a więc przed Budynkiem Biura Głównego MAN-a i podczas Mszy w kościele. A przecież na uroczystość zaproszeni byli wszyscy. I wszyscy w imię związkowej solidarności być powinni! Owszem było tysiąc osób, ale na festynie! Jest to przykre z dwóch powodów. Po pierwsze, że związkowcy przedkładają festyn nad uroczystość a po drugie, że nie rozumieją jak ważne jest to by pokazać, że jest nas dużo i do tańca i do różańca. Jest to o tyle ważne, że w uroczystościach tych udział wzięli przedstawiciele wszystkich trzech naszych pracodawców. Oni pewnie wyciągnęli wnioski. Wyciągnijmy i my.
2014-07-31T22:35:24+02:00
Czw 31 Lip 2014, 22:35
Kontrowersyjny Lewkowicz
Wydawać by się mogło, że po tylu latach od robotniczego buntu i powstaniu NSZZ „Solidarność” w 1980 roku, jak również po tak zwanych przemianach ustrojowych w roku 1989 ocena komunizmu jak również tych, którzy ten ustrój tworzyli jest jednoznaczna. A może być ona tylko taka: Był to ustrój zbrodniczy, antydemokratyczny, podporządkowują-cy interesy Polski Związkowi Radzieckiemu. Równie negatywnie ocenić należy tych, którzy ustrój ten tworzyli. Fakty są bezlitosne – ci, którzy budowali komunizm i jemu służyli działali na szkodę Polski. Niestety okazuje się, że są w Polsce ludzie, dla których fakty nie mają żadnego znaczenia, bo co by do nich nie mówić i jakich by argumentów nie używać to oni i tak wiedzą swoje. Do takich należy niejaki Paweł Lewkowicz radny Rady Powiatu. Otóż radny ów opublikował w „Gazecie Starachowickiej” z dnia 29.07.2013 artykuł pt. „Kontrowersyjny generał” dotyczący generała Wojciecha Jaru-zelskiego. W dość obszernym tekście Lewkowicz udowadnia, że Jaruzelski jest wielkim Polakiem, któremu Polska wiele zawdzięcza, za co jak pisze, należy mu się szacunek.
Artykuł w swej treści jest porażający. Rzadko się zdarza pomieszczenie w jednym artykule tak wielkiej ilości bzdur, niewłaściwej interpretacji faktów i ich ocen. A jednak Lewkowiczowi się to udało. Niestety nie świadczy to o jego talen-cie. Świadczy za to o jego dyletanctwie, co do tematu, którym się zajął. Początkowo miałem zamiar przeprowadzić pole-mikę z autorem tekstu poddając ów tekst drobiazgowej analizie, ale doszedłem do wniosku, że nie warto, bo do autora nic nie dotrze, bo jak z jego tekstu wynika zatrzymał się on na poziomie Jerzego Urbana z okresu stanu wojennego. Chociaż Lewkowicz pisze głupoty to jednak stara się on udowodnić swoje tezy przytaczając przykłady z historii, powołując się na różnego rodzaju autorytety i dokonując karkołomnych interpretacji faktów. A wszystko po to, aby czytelnik odniósł wra-żenie, że oto ma przed sobą tekst „oblatanego” w temacie człowieka. Jak powiedziałem tekst jest stekiem bzdur, dlatego średnio obeznany z tematem czytelnik wrzuci go do kosza, ale niestety może zdarzyć się, że wpadnie on w ręce jakiegoś młodego człowieka, który dopiero zaczyna interesować się historią najnowszą. Lektura wypocin Lewkowicza może mieć na takiego człowieka wpływ negatywny i może na dłuższy czas – a może i na zawsze – wypaczyć jego poglądy.
Co do generała Jaruzelskiego to wbrew temu, co twierdzi Lewkowicz nie jest on wcale postacią kontrowersyjną. Jest rzeczą oczywistą, że jest to postać negatywna i co by nie robić i jakich by argumentów nie używać nic tego nie zmieni. Jaruzelski był jednym z tych, którzy w Polsce wprowadzali komunizm i którzy wiernie mu służyli. Człowiek ten od sa-mego początku działał na rzecz Polski komunistycznej uzależnionej od Związku Radzieckiego. Jemu nawet przez myśl nie przeszło, aby działać na rzecz Polski niepodległej. Mało tego! Zacięcie walczył z tymi, którzy działali na rzecz nie-podległości i demokracji. A była to walka na śmierć i życie. Bo Jaruzelski po zakończeniu II wojny światowej tępił „ban-dy” to znaczy żołnierzy oddziałów niepodległościowych, tłumił demonstracje na Wybrzeżu w 1970 roku i wprowadził stan wojenny w 1981 roku. Nie jest wyjaśnione, co Jaruzelski robił w roku 1956 ale należy podejrzewać, że zachował się tak jak tego oczekiwali jego moskiewscy zwierzchnicy. Co do stanu wojennego to nie został on wprowadzony po to, aby obronić Polskę przed interwencją „bratnich armii”, ale po to, aby utrzymać stan posiadania PZPR i jej funkcjonariuszy. Szczyt głupoty osiąga Lewkowicz nazywając Jaruzelskiego „człowiekiem honoru”. Jak w przypadku Jaruzelskiego, tego moskiewskiego sługusa, można mówić o honorze! Przecież ten „człowiek honoru” wprowadzając stan wojenny starał się zabezpieczy sobie „pomoc” sowieckiej armii gdyby nie udało mu się pokonać „Solidarności” własnymi siłami.
Jeżeli chodzi o przemiany roku 1989 to miały one na celu przepoczwarzenie systemu komunistycznego w taki sposób, aby komuniści mogli przejąć majątek narodowy a za swoje zbrodnie na narodzie polskim nie ponieśli kary. I to się im udało. Gdyby na te zmiany się nie zdecydowali to dwa albo trzy lata później potężny bunt społeczny, który już wzbierał, zmiótłby ich ze sceny, a zmiecenie to miałoby dla nich tragiczne skutki. Niejeden towarzysz skończyłby pewnie tak jak Ceausescu. To, że tak się nie stało to rzeczywiście zasługa Jaruzelskiego i za to mu jego partyjni towarzysze wdzięczni być powinni. Jednak Polska wdzięczna mu być nie ma, za co. Niestety nie rozumie tego Lewkowicz. I nie jest to jedno, czego on nie rozumie. A nie rozumie na przykład tego, jaką rolę odegrał pułkownik Kukliński. To, że nie rozumie nie upoważnia go jednak do nazywania Kuklińskiego zdrajcą. Lewkowicz nie wie pewnie jak brzmiała rota przysięgi woj-skowej, której złamanie zarzuca Kuklińskiemu. A było w jej treści między innymi to, że przysięgało się strzec wolności przed zakusami imperializmu w bratnim przymierzy z Armią Radziecką, co jednoznacznie oznaczało podległość ZSRR. Jaruzelski przysiędze tej był wierny, ale na pewno nie jest to powód do dumy.
Na zakończenie powiem, że twierdzenie Lewkowicza, że Jaruzelskiemu należy się szacunek jest stawianiem pomnika komuś, komu się on nie należy. Za swoje „dokonania” Jaruzelski zasługuje na pogardę, potępienie, proces sądowy i karę.
Nie przewiduję dalszej polemiki z P. Lewkowiczem. Szkoda czasu a i poziom nie ten.
2014-07-31T22:34:57+02:00
Czw 31 Lip 2014, 22:34
Polska jest najważniejsza!
Dzisiaj mija dokładnie rok od katastrofy, która wydarzyła się w Smoleńsku. Bezdyskusyjnie jest to wielka tragedia narodowa gdyż zgięli w niej przedstawiciele najwyższych władz Pań-stwa z prezydentem na czele. Tuż po tym tragicznym wydarzeniu pojawiły się głosy, że nie jest to nieszczęśliwy wypadek, ale zamach zorganizowany przez rosyjskie służby specjalne. Tego zdania byłem i ja. Na wszystkich tych, którzy ośmielili się mieć taki pogląd posypały się gromy i oskarżenia o spiskową teorię. Większość mediów wprost piała z zachwytu, jaka to jest wspaniała współpraca pomiędzy polskimi a rosyjskimi władzami w wyjaśnieniu tragedii. Na tej stronie też się takie wypowiedzi pojawiały. Dzisiaj w rok po wydarzeniu w Smoleńsku wciąż nie wiemy jak było naprawdę a to głównie dla tego, że to Rosjanie przejęli śledztwo i prowadzą je tak jak im się podoba. Stało się to przy aprobacie rządu polskiego. Strona rosyj-ska skupiła się głównie na tym, aby udowodnić, że to Polacy są winni tego, co się stało. Wciąż nie udostępniono tak zwanych czarnych skrzynek, nie zwrócono wraku samolotu, nie zabezpieczono w odpowiedni sposób miejsca katastrofy. Mało tego. Wrak samolotu został zdewastowany i niszczeje jak to ostatnio pokazała telewizja. Po katastrofie nastąpiło jak to w takich przypadkach bywa wielkie przebudzenie narodu. Polacy zjednoczyli się w żałobie, co objawiało się w wywieszaniu flag narodowych, uczestnictwem w różnego rodzaju uroczysto-ściach patriotycznych a w szczególności w wielodniowym czuwaniu pod pałacem prezydenc-kim i uroczystościach pogrzebowych. Wydawało się, że już tak będzie zawsze, co bezkry-tycznie wieściły media. Osobiście miałem, co do tego poważne wątpliwości i jak się okazało miałem w stu procentach rację. Jeszcze nie umilkły pogrzebowe dzwony a już wszystko wró-ciło do „normy”. Rozpoczęło się demontowanie tego, co w obliczu tragedii smoleńskiej zosta-ło zbudowane. Doszło do usunięcia krzyża, który w dniach tragedii narodowej został usta-wiony przed pałacem prezydenckim, co poprzedziły bezpardonowe ataki na wartości narodo-we i religijne. Nie mówiąc już o tym, że zupełnie zmieniło się nastawienie mediów do tego, co się stało jak również do niektórych z tych, którzy w katastrofie (zamachu?) zginęli. Część mediów przyjęła rosyjski punkt widzenia i z wielką energia go lansuje szargając jednocześnie dobre imię tych, którzy jakoby doprowadzili do katastrofy. O tym, że Rosja nigdy nie była sojusznikiem Polski wiedzą doskonale ci, którzy znają histo-rię. Czy to było za panowania carów czy za panowania bolszewików Rosjanie uważali Polskę za swoją strefę wpływów i wcale się z tym nie kryli. Dzisiaj w sprawie tej nic się nie zmieni-ło. Chociaż pozornie Rosja jest zupełnie innym krajem to fakty wskazują na to, że dawne wielkomocarstwowe sentymenty pozostały i w nieco zmodyfikowanej a także zakamuflowa-nej postaci trwają. Wydarzenie z ostatniej soboty (podmienienie w nocy tablicy upamiętniają-cej ofiary tragedii smoleńskiej) pokazują jednoznacznie, że dla Rosjan nie ma żadnej święto-ści, żadnego poczucia winy a co najgorsze to, że zupełnie nie przejmują się tym jak ich postę-powanie oceni nie tylko polska, ale i światowa opinia publiczna. Jak powiedziałem Rosja nigdy nie była sojusznikiem Polski, dlatego nie na miejscu jest pro-wadzenie polityki wobec tego kraju z pozycji państwa, które ma poczucie niższości. To tylko rozzuchwala rosyjskie władze i powoduje, że traktują one nasz kraj tak jak traktowały kiedyś to znaczy, jako swoją strefę wpływów. Co by nie mówić to polska polityka wobec naszych sąsiadów prowadzona w ciągu ostatnich dwudziestu lat jest delikatnie mówiąc niewłaściwa. Nie dosyć, że nie przynosi ona naszemu krajowi żadnych korzyści to na dodatek powoduje straty zarówno polityczne jak i ekonomiczne. O sprawie stosunków polsko-rosyjskich już powiedziałem, dlatego teraz w wielkim skrócie skupię się na naszych relacjach wobec innych sąsiadów. Weźmy stosunki polsko-litewskie. Gdy Litwa walczyła (to chyba za duże słowo) o uniezależnienie się od Rosji otrzymała od Polski wielkie wsparcie. W sprawie tej wypowie-dział się polski sejm a przedstawiciel Litwy Landsbergis wygłaszał mowy z sejmowej trybu-ny. Gdy tylko Litwa uzyskała niepodległość z „wdzięczności” z polskie poparcie zaczęła prześladować Polaków zamieszkujących w tym kraju od pokoleń. Nakazuje się im zmianę nazwisk na litewskie, zamyka się polskie szkoły, dyskryminuje język polski itp. Drugim kra-jem, który Polska wspomagała w jego dążeniach do niepodległości jest Ukraina. W wydarze-nia w tym kraju zaangażowali się politycy zajmujący w naszym kraju najwyższe stanowiska. Gdy tylko Ukraina stała się niepodległym państwem rozpoczęły się w tym kraju wystąpienia antypolskie, fałszuje się historię, utrudnia odbudowę cmentarzy i pomników i usuwa ślady polskości. Gloryfikuje się tych, którzy dopuszczali się względem Polaków najokrutniejszych zbrodni budując im pomniki i nadając odznaczenia państwowe. Polityka polska wobec Nie-miec, które jak wiadomo z historii podobnie jak Rosja nigdy nie miały wobec Polski uczci-wych zamiarów też jest wielce niewłaściwa. Chociaż Niemcy w Polsce mają szereg przywile-jów, jako mniejszość narodowa to próżno marzyć o tym samym Polakom mieszkającym w Niemczech. Strona niemiecka podobnie jak inni nasi sąsiedzi posuwa się do fałszowania hi-storii, co ma na celu przerzucenie odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie drugiej wojny światowej na…Polaków. Mówi się o krzywdach, których jakoby Niemcy mieli od Po-laków doznać, podnosi się roszczenia terytorialne. W ostatnim czasie uaktywniła się mniej-szość niemiecka na Śląsku postulując uznanie Ślązaków za odrębny naród. Jest to o tyle nie-bezpieczne, że w perspektywie planuje się oderwanie Śląska od Polski i stworzenie tak zwa-nego regionu. Co by nie mówić to Ślązacy zawsze czuli się Polakami stąd między innym po-wstania śląskie. Ci, którzy dzisiaj dążą do tego, aby sztucznie wykreować naród śląski to Niemcy, którym marzy się powrót do czasów dawno już minionych. Jeszcze jest jedna naro-dowość, wobec której władze polskie zachowują się nie tak jak powinny. Chodzi o Żydów. Jak wiadomo od wieków zamieszkiwali oni ziemie polskie, bo tu mieli najlepsze warunki bytowania. Niestety nigdy nie identyfikowali się oni z Polską a wprost przeciwnie często działali na jej szkodę współpracując jak nie z jednym to z drugim okupantem. Wszelkimi spo-sobami dążyli do zajmowania strategicznych urzędów i stanowisk, co im się bardzo często udawało. W okresie II wojny światowej Żydzi byli przez Niemów prześladowani a działo się to między innymi na okupowanej przez nich ziemi polskiej. Wiadomo, że wielu Polaków za-płaciło za pomoc Żydom cenę najwyższą. W „podzięce” za to po wojnie Żydzi masowo objęli stanowiska w Urzędzie Bezpieczeństwa i w bestialski sposób mordowali polskich patriotów, którzy nie pogodzili się z okupacją sowiecką. Jak na ironię żydostwo domaga się od Polski gigantycznych odszkodowań za wyimaginowane krzywdy i majątki, które jakoby zostały im przez Polaków zawłaszczone. Na porządku dziennym jest opluwanie Polaków przez Żydów poprzez filmy, wydawnictwa prasowe, książki itp. Co w tej sprawie robi rząd polski? Nie tyl-ko, że nic nie robi to prowadzi jakieś zakulisowe negocjacje z przedstawicielami żydowskimi, co pewnie będzie skutkowało usatysfakcjonowaniem materialny strony żydowskiej. Aby nie być źle zrozumiany powiem, że wcale nie uważam, że nie należy utrzymywać z są-siadami poprawnych stosunków. Wprost przeciwnie. Należy jednak prowadzić taką politykę, która będzie miała w pierwszej kolejności na względzie interes Polski. Sąsiedzi winni wie-dzieć, że z Polską należy się liczyć i że nie można sobie wobec niej pozwalać na lekceważe-nie czy wręcz na uwłaczanie jej godności. To powinno przyświecać każdemu rządowi pol-skiemu bez względu na orientacje, którą reprezentuje. Niestety każda władza ma jakieś sen-tymenty wobec tych czy innych sąsiadów tak sam jak i poszczególni politycy. Skutkuje to tym, co mamy. Jan Seweryn 10.04.2011
2014-07-31T22:34:20+02:00
Czw 31 Lip 2014, 22:34
XXX rocznica powstania NSZZ Solidarność
Szanowni Państwo To już trzydzieści lat minęło od chwili, gdy w Stoczni Gdańskiej wybuch strajk. Przyczynkiem do niego było zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz. Strajk ze Stoczni szybko przeniósł się do innych zakładów pracy a w niedługim czasie ogarną całe Wybrzeże a potem Polskę. Bardzo szybko powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Wysunięto dwadzieścia jeden postulatów, które były skondensowaniem setek postulatów zgłaszanych w poszczególnych zakładach. Wśród nich znalazł się postulat utworzenia niezależnych związków zawodowych. To właśnie nad tym postulatem najdłużej trwały negocjacje, bo komunistyczna władza nie wyobrażała sobie, że w Polsce może istnieć organizacja, która nie będzie jej podlegała. Jednak rozmiar strajków i determinacja strajkujących doprowadziły od tego, że władza ustąpiła, chociaż było to ustępstwo taktyczne. Związek, który powstał jeszcze podczas trwania strajków przybrał nazwę „Solidarność” i w niecały rok po jego utworzeniu liczył już ponad dziesięć milionów członków. Jak wspomniałem godząc się na powstanie NSZZ „Solidarność” komuniści wykonali posunięcie taktyczne, bo już z chwilą podpisania porozumień strajkowych, co miało miejsce 31 sierpnia 1980 roku rozpoczęli przygotowania do zniszczenia Związku. Uderzenie przyszło znienacka 13 grudnia 1981 roku. Wprowadzono stan wojenny, internowano około dziesięciu tysięcy działaczy związkowych a wkrótce „Solidarność” zdelegalizowano. Związek musiał zejść do podziemia i z tej pozycji prowadzić walkę. Zakończyła się ona zwycięstwem, ale jak się wkrótce okazało był to gorzkie zwycięstwo. Rozszalało się bezrobocie, ruszyła likwidacja i wyprzedaż zakładów. Do wielu rodzin zawitała bieda. Najgorsze w tym wszystkim było to, że społeczeństwo o wszelkie zło związane z transformacją ustrojową zaczęło obwiniać „Solidarność”. Wróćmy jednak do roku 1980. Już w pierwszych dniach września w Starachowicach tak jak w całym kraju zaczęły powstawać Tymczasowe Komitety Założycielskie nowego związku zawodowego. W Fabryce Samochodów Ciężarowych powstało takich Komitetów przynajmniej cztery. Pracownicy zapisywali się do Związku masowo i w krótkim czasie liczył on ponad 13 tysięcy członków. Komisja Fabryczna NSZZ „Solidarność” w FSC prowadziła bardzo prężną działalność, przez co stała się wiodącą organizacją związkową w Starachowicach. To tutaj wydawano niezależną prasę związkową, różnego rodzaju ulotki i plakaty a także kolportowano inne wydawnictwa niepodlegające cenzurze. Działalność ta była bacznie obserwowana przez Służbę Bezpieczeństwa i jej tajnych współpra-cowników. Po wprowadzeniu w dniu 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego internowano wszystkich członków Prezydium Komisji Fabrycznej a także innych działaczy „Solidarności”. W sumie ze Starachowic internowano 15 osób w tym 11 osób z FSC. Kolejne dwie osoby internowano w maju, następne dwie w sierpniu i dwie we wrześniu 1982 roku. Pomimo represji stanu wojennego w FSC kolportowano prasę i inne wydawnictwa podziemne. W sierpniu 1982 roku z powodu tej działalności aresztowano siedmiu pracowników FSC. Byli oni sądzeni i skazani na kilkuletnie wyroki więzienia. Trzeba jeszcze dodać, że kilku działaczy związkowych zostało powołanych do karnej jednostki wojskowej w Czerwonym Borze. Po wyjściu z więzienia pięciu działaczy związkowych z FSC wyjechało na emigrację do Stanów Zjednoczonych i Francji. Nie ulega wątpliwości, że „Solidarność” zrobiła wyłom w murze komunistycznego systemu i przyczyniła się do jego upadku. Nie ulega wątpliwości, że to dzięki „Solidarności” mamy wolną i nie-podległą Polskę, ale nie ulega również wątpliwości, że nie wszystko jest tak jak tego chcieli ci, którzy w 1980 roku podjęli walkę z komunistycznym reżimem. Na pewno nikt nie chciał bezrobocia, likwidacji zakładów pracy, głodowych pensji i łamania praw pracowniczych. W dniu dzisiejszym, w dniu święta naszego Związku trzeba o tym głośno powiedzieć, aby w ferworze świętowania nie wy-paczyć rzeczywistości. Trzeba, więc powiedzieć, że 27 % pracowników zatrudnionych jest na umowach terminowych. Jest to najwięcej w Europie. Do tego dochodzą umowy o dzieło i umowy zlecenia. Sytuacja ta jest dla pracowników bardzo niekorzystna, bo taki stosunek pracy jest bardzo nietrwały. Warto zauważyć, że 21% kobiet i ponad 16% mężczyzn otrzymuje najniższe wynagrodzenie, które obecnie wynosi 1317 zł. brutto. 11% pracowników, chociaż ma pracę zaliczanych jest do ubogich. Oznacza to, że pensja nie wystarcza im na podstawowe środki do życia. Skandalem jest ogromne rozwarstwienie płac. Są nieliczne grupy osób, które zarabiają bardzo dobrze a są ogromne rzesze ludzi, którzy są fatalnie opłacani. Nie najlepiej jest, jeżeli chodzi o wolność związkową. Wprawdzie prawo gwarantuje, wolność zrzeszania się, ale w praktyce, aby utworzyć związek zawodowy trzeba wielkiej odwagi i de-terminacji, bo częstą praktyką pracodawców jest zwalnianie z pracy tych, którzy podejmują próby założenia związku. Nieodosobnione są przypadki zwalniania niewygodnych działaczy związkowych. Zwolniony związkowiec musi latami dochodzić swoich praw i to nie zawsze z pozytywnym skutkiem. Kolejna sprawa to czas pracy. W 1980 roku „Solidarność” walczyła o wolne soboty. Dzisiaj doszło do tego, że w wielu firmach soboty są normalnymi dniami pracy, a „Solidarność” musi walczyć o wolne niedziele. Patologią jest niewypłacalnie przez pracodawców wynagrodzeń lub nieter-minowe ich wypłacanie. Podobne przykłady można mnożyć. Z takimi to między innymi problemami musi zmagać się dzisiejsza „Solidarność”. W Polsce jest wiele do zrobienia, jeżeli chodzi o prawa pracowników do godnej, bezpiecznej i godziwie opłacanej pracy. Są to wyzwania, którym „Solidar-ności” musi sprostać. Szanowni Państwo Od pewnego czasu można obserwować próby zawłaszczania dorobku „Solidarności” przez poszczególnych ludzi lub pewne środowiska. Trzeba jasno powiedzieć, że nikt nie ma prawa tego robić, bo „Solidarność” nie jest niczyją prywatną własnością. „Solidarność” jest własnością wspólną wszystkich tych, którzy do „Solidarności” ze szlachetnych pobudek należeli i tych, którzy do niej w tej chwili należą. Związek ma ciągłość historyczną i prawną, dlatego wszelkie próby jego zawłaszczania lub minimalizowania jego znaczenia powinny być piętnowane i skazane na niepowodzenie. Na „Solidarność” nie mogą powoływać się ci, którzy Związek zdradzili lub wykorzystali go do swoich celów. Są i tacy, dla których „Solidarność” jest niewygodna, dlatego chcieliby ją umieścić w za-mkniętym rozdziale historii. Żądają od nas abyśmy zwinęli nasze sztandary, bo według nich „Soli-darność” już swoje zrobiła i powinna odejść. Tym wszystkim mówimy: Ręce precz od „Solidarności”. Nie odejdziemy do historii. Nie zwiniemy naszych sztandarów. Przeciwnie. Rozwiniemy je i podniesiemy wysoko, bo „Solidarność” jest Polsce i pracownikom ciągle potrzebna. Szanowni Państwo „Solidarność” nigdy nie była zwykłym związkiem zawodowym. Związek nasz ma jasno określone oblicze polityczne, wyznaje określone wartości historyczne, społeczne, moralne i duchowe. Ma również piękną, chociaż niejednokrotnie tragiczną historię. Wszystko to sprawia, że drugiego takie-go Związku próżno szukać na całym świecie. Szanowni Państwo Za chwilę odsłonimy tablicę poświęconą pracownikom Fabryki Samochodów Ciężarowych, którzy w latach 1980-1989 tworzyli i działali w NSZZ „Solidarność”. Na tablicy tej nie ma żadnych na-zwisk, bo ma ona upamiętniać nie tylko tych, którzy znajdowali się w pierwszym szeregu, ale wszystkich, którzy należeli do Związku, którzy w miarę swoich możliwości coś dla niego robili i którzy wiernie trwali przy nim w okresie stanu wojennego.
Przemówienie wygłoszone przez Jana Seweryna w dniu 28.08.2010 podczas odsłonięcia tablicy na Biurowcu Głównym MAN Bus w Starachowicach.
2014-07-31T22:33:20+02:00
Czw 31 Lip 2014, 22:33
Powyborcze refleksje
Wybory prezydenckie mamy już za sobą i wracamy do normalnego życia niezakłócanego nachalną propagandą wyborczą. Ale zanim przebrzmią ostatnie dźwięki wyborczego jazgotu warto pokusić się o ocenę wyników wyborów jak również poddać analizie, co do takiego a nie innego wyniku doprowadziło. Postaram się to zrobić z punktu widzenia związkowca.
Oczywiste jest, że dla szeroko rozumianych środowisk pracowniczych i reprezentujących ich interesy związków zawodowych wygrana liberałów, bo przecież do takich zalicza się Bronisław Komorowski jest bardzo niekorzystna. W praktyce w chwili obecnej liberałowie mają w Polsce pełnię władzy i w zasadzie mogą przeforsować swoje nawet najbardziej skraj-ne pomysły. A pomysłów tych jest wiele poczynając od ubezwłasnowolnienia IPN-u, zmiany w ustawie o Radiofonii i Telewizji, ustawie o związkach zawodowych i Kodeksie Pracy, przesunięcie wieku odchodzenia na emeryturę, wprowadzenia EUR-o, przywileje dla tak zwanych mniejszości, ochrona zdrowia itp. itd. Chociaż z punktu widzenia obywatela wszyst-kie te sprawy są bardzo ważne to przecież nam związkowcom i pracownikom najbliższe są prawa pracownicze i tym powinniśmy się martwić.
Wydawać by się mogło, że wiedząc, jaki jest program liberałów pracownicy szerokim łu-kiem będą omijali Platformę Obywatelską i jej kandydata. Niestety wszystko wskazuje na to, że za „Bronkiem” głosowali również ci, którzy na tym, że został on prezydentem stracą. Jest to niezrozumiałe. Prawdę mówiąc to Polacy w tej kampanii nie mieli wielkiego wyboru. Już na starcie media wykreowały dwóch tzw. „wielkich” tzn. Kaczyńskiego i Komorowskiego i poświęcały im najwięcej czasu promując i reklamując ich na wszelkie sposoby. Reszta kan-dydatów była wyraźnie dyskryminowana, co oczywiście przełożyło się na wynik wyborów. Chociaż najwyższe władze „Solidarności” wskazały, kogo Związek popiera to w pierwszej turze wyborów wielu związkowców nie zastosowało się do tego zalecenia mając w pamięci, co wyczyniali PiS-owcy, gdy byli przy władzy. Ja również w pierwszej turze nie głosowałem na Kaczyńskiego, chociaż mój kandydat (Kornel Morawiecki) miał niewielkie szanse na zwy-cięstwo. Jest dla mnie rzeczą niezrozumiałą, że władze naszego Związku popierają ludzi i partie w ciemno. Chodzi mi oczywiście o Prawo i Sprawiedliwość i Jarosława Kaczyńskiego. Od kiedy partia ta powstała jest bezkrytycznie popierana, chociaż w zasadzie „Solidarność” nic z tego nie ma. Jak już wspomniałem w czasie, gdy PiS było przy władzy zupełnie zapo-mniało o tym, komu zawdzięcza poparcie w wyborach. Wprost przeciwnie kontakty ze Związkiem całkowicie ustały a niejednokrotnie był on zwalczany i zupełnie nie liczono się z jego zdaniem wprowadzając niekorzystne dla pracowników rozwiązania. Zachłyśnięcie się PiS-u władzą doprowadziło do całkowitego ogłupienia przywódców tej partii, co objawiało się tym, że dążyli oni do nowych wyborów, które w ich mniemaniu miały jeszcze bardziej PiS umocnić. Szczytem głupoty była walka z koalicjantami, czyli Ligą Polskich Rodzin i Samo-obroną. Doprowadziło to do osłabienia tych partii a PiS do klęski wyborczej i utraty władzy. A przecież można było rządzić całe cztery lata i wprowadzać takie ustawy jakie się chciało.
Wróćmy jednak do popierania przez „Solidarność” PiS-u i Kaczyńskiego w „ciemno”. Ta-kie zachowanie jest wielce nieodpowiedzialne i z tego władze naszego Związku powinny być rozliczone. Inną sprawą jest, że nie bierze się to z niczego. Trzeba sobie powiedzieć, że wielu działaczy „Solidarności” wywodzi się z dawnego AWS-u (byli posłami, senatorami i zajmo-wali różne ważne stanowiska) i nie potrafi lub nie chce zerwać dawnych powiązań i układów partyjno-towarzyskich chociaż są one dla Związku szkodliwe. To samo dotyczy PiS-u. Wielu działaczy związkowych przeszło jak gdyby automatycznie z AWS-u do PiS-u. Gdyby to było dla Związku korzystne to niechby tak i było, ale jak widzimy nie jest. Mając wiedzę o starych powiązaniach części działaczy i przywódców związkowych trudno się dziwić, że dzieje się tak a nie inaczej. Szansą na zmiany były trwające jeszcze w „Solidarności” wybory. Niestety jak pokazują wyniki niewiele się w tej sprawie zmieni.
Na całym świecie jest tak, że związki zawodowe popierają tę partię, która podpisze z nimi kontrakt, że będzie przeforsowywała w parlamencie korzystne z pracowniczego i związkowe-go punktu widzenia rozwiązania i ustawy. U nas tak nie jest. Popiera się na zasadzie powiązań towarzyskich lub poprzez naiwność i głupotę mając nadzieję, że popierany, gdy znajdzie się u steru władzy nie zapomni, kto go popierał. Zasadą jest, że nikt o poparciu związkowym nie pamięta.
Wróćmy jednak do wyborów. W drugiej turze ludzie „Solidarności” nie mieli już żadnego wyboru. Oczywiste było, że musimy głosować na Kaczyńskiego, chociaż nie mieliśmy żad-nych gwarancji, że jeżeli wygra wybory będzie ze Związkiem współpracował lub przynajm-niej liczył się z jego zdaniem. Jak by było nie dowiemy się nigdy, bo Kaczyński przegrał. Wygrał liberał Komorowski. Tu można postawić pytanie, kto Komorowskiego poparł skoro na Kaczyńskiego głosowali prawie wszyscy ci, którzy głosowali w pierwszej turze na innych prawicowych kandydatów. Odpowiedź jest prosta. Zagłosowali ci, którzy głosowali na SLD. Jest wielką manipulacją przywódców tej partii, że chociaż oficjalnie nie poparli oni żadnego kandydata to nieoficjalnie dawali do zrozumienia, na kogo sympatycy SLD mają głosować. Nie mogło być inaczej, bo sympatia pomiędzy tymi ugrupowaniami jest już od dawna a po za tym trudno sobie wyobrazić, że komuniści głosowali na Kaczyńskiego. W tym wszystkim jest jednak pewna niekonsekwencja by nie mówić o głupocie. Jak lewicowe nastawienie SLD ma się do liberalizmu PO? Co sobie, (ale także innym Polakom) zgotowali wyborcy z SLD głosu-jąc na Komorowskiego? Jeżeli antypracownicze plany PO zostaną wprowadzone w życie to oczywiste jest, że odczują oni ich skutki na własnej skórze. Warto dodać, że SLD popierane jest przez związki zawodowe zrzeszone w OPZZ. Jakby nie kombinować to związkowcy po-parli liberałów! Paranoja. Jeżeli chodzi o SLD to nie jest tajemnicą, że za rządów tej partii i wywodzącego się z jej szeregów premiera Jerzego Millera dokonano poważnych (niekorzyst-nych dla pracowników) zmian w Kodeksie Pracy i zlikwidowano zasiłki przedemerytalne. Jak widać SLD do PO nie jest daleko. Tylko, co na to tak zwani zwykli ludzie?
Z wynikiem wyborów należy się pogodzić, bo innej rady nie ma. Należy jednak mieć świa-domość, że pracowników czekają ciężkie czasy. Związki zawodowe będą miały utrudnione działanie i będą musiały walczyć o pracownicze i związkowe prawa. Cóż taka jest nasza rola. Jeżeli chodzi o „Solidarność” to jest ona związkiem zaprawionym w walkach i bojach i na pewno łatwo nie odda tego, co zostało wywalczone. Szkoda tylko, że znowu będziemy musie-li walczyć o to, co już kiedyś zostało zdobyte przez co będziemy skupiać się na utrzymaniu obecnego stanu posiadania zamiast walczyć o nowe przywileje pracowniczo-związkowe.
Niestety na horyzoncie już rysują się wybory samorządowe (jeszcze w tym roku) i parla-mentarne (w roku przyszłym) i już są pewne oznaki, że o poparcie „Solidarności” zaczynają zabiegać różne polityczne środowiska. Miejmy nadzieję, że Związek nie pozwoli wmanew-rować się w rozgrywki partyjno-polityczno-towarzyskie, bo na pewno nie wyjdzie mu to na zdrowie. Obawiam się jednak, że część tak zwanych przywódców związkowych niczego z wyborów prezydenckich nie zrozumiała i będzie pchała Związek w różnego rodzaju alianse, które nie tylko, że Związkowi nic nie dadzą to mogą mu poważnie zaszkodzić.
|